Chyba już dziś nadszedł ten dzień! Nie wiem czy teraz moje życie zmieni się na lepsze czy na gorsze, ale wiem że tak trzeba. Kończę z tym syfem! Czułam masakryczny ból, nie mogłam chodzić, było mi niedobrze, płakałam z niemocy, bólu i żalu nad sobą. Tussi dało o sobie znać, terz już wiem ze jestem uzależniona, nie mogę żyć (funkcjonować) bez Tussi, ale gdy wezmę zwijam sie z bólu.
Czasem mówię do siebie "Ty pieprzona narkomanko, oszukujesz nie tylko swoich bliskich,a le przede wszystkim siebie", wmawiam sobie, ze to niegroźne, nie jestem uzależniona i w każdej chwili moge przestać. Oczywiście to tylko mżonki, bo każdego nowego dnia nawet sie nie waham przed lyknieciem, bo "przeciez mam kontrolę nad tym i to mój świadomy wybór"---> tłumaczenie glupiego narkomana =\
Tylko mój chłopak wie o tym, do tej pory wspierał mnie w walce z tym syfem (hmm przecież tylko grałam skruszoną, biedną, zagubioną dziewczynkę, kóra z całych sił chce z tym skończyć). Ale terz to już chyba go przerosło; zabrał mi całe opakowanie i powiedział, ze jeszcze raz kiedykolwiek COŚ wezmę, to mówi o wszystkim mojej mamie, bo najbardziej mu zależy an moim zdrowiu. Dopiero teraz do mnie dotarło, jak on mnie kocha. po za tym uświadomił mi, ze to moje branie nie pozostanie obojętne dla mojego zdrowia---> wątroba, płuca, oskrzela, serce; no i powracające bóle brzucha, zawroty głowy, schizy, halucynacje, kłopoty ze snem... lista sie nie kończy.
Jesli macie choć trochę rozsądku, nie brnijcie w ten syf tak jak ja. Bo na Tussi sie nie kończy...
Tussispect- mój wróg czy przyjaciel? Mam nadzieje, ze będzie wrogiem, na zawsze nie na dziś tylko...