Archiwum 05 czerwca 2004


cze 05 2004 amfetamina :)
Komentarze: 8

Był taki pewien weekend... zeszłam do 45 kg, ale to tylko dlatego, ze totalnie się odwodniłam, przez amfę!

Faza 3-dniowa! Cudem przetrwałam i wyszłam z tego cało- mam taką nadzieję.

Tak od tego weekendu miałam już sposób na zbędne kilogramy-po amfetaminie nie tylko nauka szybko wchodzi do głowy, ale także nie chce się jeść, nawet się o jedzeniu nie myśli; organizm ma dużo siły i bardzo szybko się odwadnia, co powoduje bardzo szyki spadek wagi.

Gdyby nie to że zejście jest najgorszym uczuciem jakiego dotychczas doświadczyłam to amfetamina zajmowałaby w moim życiu honorowe miejsce. Strach przed zejściem przez pewien czas dosyć skutecznie odganiał myśli o ponownym wzięciu, ale jak wszystko co złe wspomnienia zejścia szybko odeszły i pozostała pamięć o tej naprawdę wspaniałej fazie! Widziałam tylko pozytywne jej strony-żadnych minusów! Nikt kto nigdy nie doświadczył takiego uczucia nie zrozumie, o czym piszę, gdyż faza jest stanem niby normalnej euforii, ale uczucia, które masz w sobie są po prostu nie do opisania. Masz cały świat w jednym palcu, nie istnieją żadne problemy, nie masz żadnych oporów przed poznawaniem innych ludzi, ale jednocześnie czujesz, że kontrolujesz wszystkie swoje poczynania; znikają wszelkie kompleksy, jednocześnie masz gdzieś to jak wyglądasz bo czujesz się świetnie w swojej skórze.

Taki stan może trwać nawet 15 godzin, ale to co później dzieje się w twoim umyśle i z twoim ciałem- nikomu tego nie życzę! Nie można spać, czuje się potworny ból całego ciała, jest potwornie niedobrze, ponadto straszne zawroty głowy powodują zaburzenia widzenia i oceniania odległości ( co jest bardzo niebezpieczne); jednak najgorsze jest uczucie samotności, opuszczenia, ogarniające całą duszę- wtedy nachodzą człowieka myśli samobójcze, ale najważniejsze jest zastosować myśl Kretyna (tak tego samego) : "Pamiętaj nie warto się zabijać".

 

grass : :
cze 05 2004 STYCZEŃ
Komentarze: 0

STYCZEŃ:

Po nowym roku wszystko wraca do normy. Obiad i nic... ale niestety napady obżarstwa..., pochłanianie wszystkiego co stanie mi na drodze. Potem monstrualne wyrzuty sumienia…i bieg do łazienki, zwracam wszystko i patrzę jak cały posiłek pływa w kiblu. Nie mam nawet już tyle sił by ćwiczyć, ale na szczęście nie dostałam totalnego lenia!

grass : :